- ślicznego french manikiuru Elsy, co było momentem bardzo niestosownym, ponieważ był to moment kulminacyjny, gdy ważyły się losy filmu
- faktu, że puścili Tini Stoessel na koniec (i jej piosenkę Libre Soy, którą K O C H A M)
Oraz wielu innych, których już nie bd wymieniać, bo zajęło by to całe wieki.
Ale film był po prostu cudowny, dawno nie widziałam niczego tak fajnego :)
Mamy zamiar iść jeszcze na Muppety: most wanted, Dzwoneczek i wróżka piratów oraz Lego Przygoda (czyli wszystkie postacie lego w jednym wymieszane w dziwnym czymś, przypominającym Matrixa [to ciągłe gadanie o wybrańcu], gdzie występuje Batman i Statua Wolności, a czarny charakter to gość z wielkim klocem na głowie... tak, musimy na to iść!!!)
Jutro są urodziny mojej mamy.
Kończę już, bo
Nadejdzie dzień, gdy potępieni powstaną, zapanują nad naszym światem i wyznaczą nowy kierunek w naszym życiu, gdzie nikt nie będzie miał wolnej woli.... CZYLI SZKOŁA :D
No dobra, to było bez sensu, mam zrytą psychikę.
A to Elsa. Narysowałam ją w zeszycie kreatywnym LillaLou Elegance. Ładnie? Wiem, ma trochę za złote włosy ;p
~Marika ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz